
Szkoła – zło konieczne?
Mają od sześciu do dwudziestu lat i są więźniami. Uwięzieni w systemie szkolnictwa z dwunastoletnim wyrokiem oddają najlepsze godziny dnia instytucji, która w zamian nie daje im nic (oprócz złudzenia). Słusznie nazywa się ich dziećmi szkolnymi i młodzieżą szkolną – bo do szkoły należą. Bardziej niż do własnych rodziców. W szkole spędzają wszak dziennie więcej czasu niż w gronie swych najbliższych, a sąd obłudnie nazywany rodzinnym może w majestacie prawa odebrać ich rodzicom, ale nie jest w stanie odebrać ich szkole. Kogoś może razić nazywanie ich więźniami szkoły – i po części będzie miał rację. Bo w zasadzie są oni jej pańszczyźnianymi wyrobnikami. Scholae adscripti – jakie to prawdziwe. Nie mniej wszak są przypisani do szkoły niż siedemnastowieczni chłopi do ziemi. A ministerstwo szkolnego zniewolenia egzekwuje ich stanowy obowiązek bardziej