
Bartłomiej Tumiłowicz: Kolonializm – więcej blasku niż cienia?
Na Wyspę Mozambik wjeżdża się trzyipółkilometrowym mostem. Gdy go budowano pięćdziesiąt sześć lat temu, był najdłuższy na całym kontynencie, a i teraz pozostaje jednym z rekordowych. Główna droga przez wyspę przysypana grubą warstwą piasku. Nawiało go kilka tygodni wcześniej podczas cyklonu, ale nie było komu sprzątnąć. Miasto wygląda na dotknięte jakimś kataklizmem: częściowo zawalone kamienice, pełno śmieci, w najstarszym kościele półkuli południowej mieszkają bezdomni. Przepiękny gmach neoklasycystycznego szpitala wygląda na całkowicie opuszczony. W środku zrujnowane pomieszczenia. W jednej z sal na podłodze leżą porozrzucane tabletki; w innej na starych pryczach leżą chorzy. Okazuje się, że w tej ruinie wciąż leczy się ludzi i jest to jedyny szpital w promieniu pięćdziesięciu kilometrów… Obecnie panuje moda na całkowite i bezrefleksyjne potępianie kolonializmu. Krytykuje się książki w rodzaju: W pustyni i w puszczy