Dlaczego nie nazywasz mnie Królową Polski? – zapytała 14 sierpnia 1608 roku Najświętsza Maryja Panna sędziwego włoskiego jezuitę Giulia Mancinellego z Neapolu.
– Ja to królestwo bardzo umiłowałam i wielkie rzeczy dla niego zamierzam – dodała, widząc, iż staruszek zastygł w osłupieniu.
Z dawna Polski Tyś królową, Maryjo. Dłużej niż od czasu szwedzkiego potopu, kiedy oblężona na Jasnej Górze dałaś ospałemu narodowi sygnał do przebudzenia, wskutek czego Jan Kazimierz państwa swego Królową obrać Ciebie raczył. Dłużej niż od wspomnianej chwili objawienia Twego panowania nad Polską u odległych o półtora tysiąca kilometrów od polskich granic podnóży Wezuwiusza. Dłużej nawet niż Polacy, od zarania swej państwowości przeczuwający wewnętrznie Twój monarszy stan, pieśń o Tobie obrali sobie za narodowy hymn i z imieniem Bogurodzicy na ustach ruszali do boju bronić swego prawa do suwerennego istnienia. Nieporównanie dłużej – o całą wieczność…
Oblubienica Ducha Świętego – najdoskonalsza wykonawczyni Woli Bożej nigdy nie mówi sama od siebie, ale pełniąc funkcję prorocką (która bynajmniej nie odeszła w niebyt po zamknięciu Starego Testamentu), komunikuje światu Boży zamysł.
Ze słów Maryi niezbicie wynika, że w planie Stwórcy na wszechświat – stałym a niezmiennym, od wieczności po wieczność – Polska zajmuje istotne miejsce. Że Boży pomysł na Polskę sięga minus nieskończoności i nasza ojczyzna z dopuszczalną dozą pychy może myśleć o sobie: od wieków jestem stworzona, od początku, nim ziemia powstała (Prz 8, 23). Megalomania? Skądże – wszak wszystkie rzeczy są Mu znane, zanim powstały (Syr 23, 20).
Ale żarty na bok – choćby i mistyczne – bo rzecz jest poważna. Pan historii jeszcze przed jej zaistnieniem życzył sobie, by Polska była monarchią, i to nie lada jaką, tylko królewską domeną Matki Jego Syna. Bez nadmiernej przesady można więc stwierdzić, że Królestwo Polskie, które swój fizyczny byt rozpoczęło przed tysiącleciem, metafizycznie trwa od założenia świata (a nawet dłużej).
– I cóż z tego? – zapyta jakiś malkontent-pragmatyk. – Bardzo to wzniosłe, ale co nam to daje?
Bardzo wiele. Po pierwsze, myśl, iż Stwórca miał Królestwo Polskie w swoim planie już wtedy, gdy w górze utwierdzał obłoki (…) gdy kreślił fundamenty pod Ziemię (Prz 8, 28–29), budzi niepłonną nadzieję, że go ostatecznie nie wyda na pastwę nieprzyjaciół, co może i powinno posłużyć Polakom ku pokrzepieniu serc – a tego im dziś trzeba nie mniej niż w czasach rozbiorów. Po drugie, sam Bóg nam komunikuje, jaki ustrój osobiście wybrał dla naszego kraju, z czego należy wnosić, że w każdym innym, jaki sobie sami wybierzemy, będziemy cierpieć. Taka praktyczna wiedza chyba jest coś warta, nieprawdaż?
Jerzy Wolak