Czy Pismo Święte i Tradycja Kościoła uzasadniają teologicznie cnotę patriotyzmu i określają, jak powinien wyglądać patriotyzm chrześcijański?
W Liście do Galatów święty Paweł, opisując więź wynikającą z wiary w Chrystusa, stwierdza, że nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie (Ga 3, 28). Dla niektórych ten werset stanowi argument potwierdzający, że Ewangelia znosi również różnice narodowościowe.
Patriotyzm byłby zatem pozostałością starego człowieka – świata dotkniętego grzechem pierworodnym. Globalizm i powszechne braterstwo wydają się w tej perspektywie bardziej przystające do ducha Ewangelii. Tymczasem jeszcze kardynał Stefan Wyszyński bez wahania mówił, że patriotyzm jest postawą na wskroś chrześcijańską – jest przecież niczym innym, jak miłością do ojczyzny. Co więcej, nawet nacjonalizm – według Prymasa Tysiąclecia – jest chrześcijańską miłością do własnego narodu. Czy zatem patriotyzm mieści się w logice Ewangelii, czy też jest jedynie rzeczywistością dopuszczoną przez Boga?
Istnienie narodów w porządku stworzenia
W opinii chrześcijańskich zwolenników globalizacji i powszechnego braterstwa (idee te pojawiły się w Magisterium Kościoła za pontyfikatu Jana XXIII) często wskazuje się, że powstanie odrębnych narodów wiąże się z opowieścią o wieży Babel. Podział na różne języki i narody byłby skutkiem grzechu pychy. Jednakże w narracji biblijnej opis wyodrębnienia narodów i języków znajduje się przed próbą zbudowania wieży Babel. Tekst biblijny wskazuje, że narody i języki wywodzą się od potomków Noego (por. Rdz 10). Sam fakt istnienia narodów jest więc wpisany w pierwotny porządek świata, natomiast przerwana przez Boga budowa wieży Babel to raczej ukazanie skutków grzechu w sferze komunikacji między ludźmi.
W Starym Testamencie idea narodowa jest bardzo silnie obecna. Bóg nie tylko respektuje istnienie narodów, ale wręcz niektóre z nich wybiera i faworyzuje, a na inne jest zagniewany. Niemniej jednak Pismo Święte wskazuje, że Jahwe jest Bogiem jedynym, Panem wszystkich narodów – także tych, które Go nie znają lub odrzucają. Co więcej, w przekazie biblijnym można dostrzec ślady wskazujące, że Bóg ustanawia aniołów stróżów nie tylko dla poszczególnych ludzi, lecz również dla całych narodów. W Księdze Daniela znajduje się sugestia, że Wielki Książę Michał – identyfikowany z Archaniołem – jest szczególnym opiekunem Izraela (por. Dn 10,13.21). Tradycja chrześcijańska doprecyzowuje, że w czasach Nowego Przymierza Archanioł Michał stał się opiekunem nowego ludu wybranego, czyli Kościoła.
Kościół jednak przekracza granice narodowościowe. Czy zatem nie jest rzeczywiście tak, że logika Ewangelii rozrywa granice narodów i państw? Co jednak z epizodami w historii Kościoła, w których Bóg – jak się wydaje – nadal działa w szczególny sposób w poszczególnych narodach? W dziejach Polski przecież istnieją wydarzenia akceptowane przez Kościół, w których na przykład Najświętsza Maryja Panna okazuje szczególną miłość narodowi polskiemu.
Z perspektywy wiary więzy łączące chrześcijan rzeczywiście są silniejsze i bardziej zobowiązujące niż jakiekolwiek inne. Ale Ewangelia – ogłaszając, że chrześcijanie są braćmi, bo mają jednego Ojca w Niebie – nie znosi więzów krwi, lecz wskazuje, że nie mogą być one ważniejsze od więzów wiary. Dlatego wiara w Chrystusa może poróżnić nawet domowników (por. Mt 10, 35–37). Podobnie jedność świata chrześcijańskiego nie znosi różnic narodowościowych, lecz wprowadza między nimi harmonię.
Na tej logice wyrosła w historii chrześcijaństwa idea christianitas – społeczeństwa chrześcijańskiego, które jednak nigdy nie dążyło do zatarcia różnic narodowych. Dlatego w Kościele zawsze uważano, że patriotyzm wynika z czwartego przykazania Bożego i jest szczególnym sposobem jego realizacji. Kto zatem nie miłuje ojczyzny, ten łamie przykazanie Boże.
Taką opinię wyrażał między innymi święty Tomasz z Akwinu, który w Sumie Teologicznej nauczał, że człowiek jest zobowiązany do czci nie tylko względem Boga, lecz także wobec rodziców i ojczyzny: Drugie zaś miejsce po Bogu zajmują rodzice i ojczyzna, gdyż z nich się rodzimy, a w niej się wychowujemy. A więc, po zobowiązaniu w stosunku do Boga, człowiek ma największe zobowiązania wobec rodziców i ojczyzny (STh. II-II, q. 101, a. 1).
Naturalny i nadprzyrodzony obowiązek chrześcijanina
W logice katolickiej, rozważając kwestię ojczyzny w kontekście globalnym, musimy zachować harmonię między dwoma elementami: miłością ojczyzny i dążeniem do jedności wszystkich narodów. Ani skrajny nacjonalizm, ani izolacjonizm narodowy nie są ideami miłymi Bogu, ale także globalizm, który niszczy odrębność narodową, jest czymś obcym chrześcijaństwu. Jedność narodów powinna być skutkiem jedności wiary. Prawdziwa jedność nie może być produktem laickiej i globalistycznej idei powszechnego braterstwa, lecz realizuje się wyłącznie w obrębie Kościoła i przez włączenie w niego wszystkich ludzi i narodów.
Teologia katolicka nie tylko ogólnie określa równowagę między tym, co indywidualne i odrębne, a tym, co wspólne. Niektórzy teologowie zauważają, że całe stworzenie nosi w sobie ślad i podobieństwo do swojego Stwórcy – Boga w Trójcy Jedynego. Tak jak w Bogu istnieją trzy Osoby, które nie są tym samym, ale łączy je doskonała jedność, tak samo w Jego dziełach powinno istnieć napięcie między wielością a jednością.
Narody nie powinny więc być zniesione – ich różnorodność jest wyrazem bogactwa Bożego stworzenia. Mają być one odrębne, lecz w tej odrębności powinny być zjednoczone – nie przez jakąkolwiek ideę czy zewnętrzne relacje, ale przez istotę i substancję wiary katolickiej. Powtórzmy zatem: skrajny nacjonalizm posunięty aż do nienawiści innych narodów jest sprzeczny z Ewangelią, tak samo jak duch globalizmu niszczący różnorodność narodową jest niezgodny z Duchem Chrystusa.
Miłość ojczyzny, czyli patriotyzm jest więc nie tylko naturalnym, ale i nadprzyrodzonym obowiązkiem chrześcijanina. Zgodnie z nauką Kościoła, prawdziwa jedność narodów dokonuje się nie poprzez zniesienie ich tożsamości, ale poprzez ich zjednoczenie w jednym Ciele Chrystusa.
Jan Strumiłowski OCist – mnich cysterski w opactwie w Jędrzejowie, doktor habilitowany nauk teologicznych.