Katarzyna Wozinska: Wojna płci w wersji Zet

Pomału, pomału nasze Zetki, dotychczas robiące za młodzież, przechodzą w wiek tworzenia stałych związków i zakładania rodzin. Zetki – zwane też iGen – to pokolenie osób urodzonych po roku 1995. Rozwijali się jako maluchy z dostępem do internetu i przy bajkach 3D. Wiek nastoletni spędzili z nieodłącznym telefonem i na społecznościówkach. Połowę ich świata (w najlepszym przypadku) stanowi wirtual, więc niezbyt rozumieją, o co właściwie chodzi boomerom, którzy marudzą na ich styl spędzania czasu.

Milenialsi, do których należy niżej podpisana, wchodzący w wiek dorosły w okolicach przełomu tysiącleci, robią już za starszyznę. Część z nich wypuściła już z domu najstarsze dzieci, ale są zdziwieni: Jak to, my – starzy? Przecież przez lata mieli etykietę z definicji najnowocześniejszego pokolenia, które wyjaśniało swoim dziadkom i rodzicom obsługę PCeta, telefonu komórkowego czy zawiłości przelewów internetowych. Odeszli od spędzania czasu przed telewizorem na rzecz urządzeń mobilnych, zamiast jeździć na wakacje PKP, zaczęli latać samolotami.

W życiu osobistym pokolenie milenialsów znormalizowało korzystanie z psychoterapii. Wyidealizowało „związki partnerskie” (z negocjowanym, a nie dorozumianym podziałem zadań) i ogólnie wprowadziło masę zmian do życia statystycznych Polaków. Milenialsi stali się też pokoleniem pracoholików, nie tylko na dorobku, ale z dużymi możliwościami podnoszenia swego statusu. Milenialsi rozpowszechnili rozwody (i konkubinaty) do wcześniej nieznanego poziomu. Za ich sprawą Zetki dorastały w świecie, w którym były to zjawiska tak samo normalne, jak używanie laptopa czy pada do notatek…

Przy ogromnym udziale wpływu medialnego przekazu na ich wyobrażenie świata milenialsi dorastali jednak w realu, zaliczając jeszcze bieganie po podwórkach, trzepak jako punkt spotkań oraz krzyki mam z okien (Marcin, obiad!!!). Byli niemożliwi do zlokalizowania przez swoich rodziców, łazili, „szlajali się” i kultywowali przyjaźnie polegające na spędzaniu ze sobą mnóstwa czasu, a nie wymienianiu się słowami na ekranach różnych urządzeń – przynajmniej do niedawna.

W warunkach polskich milenialsi uważani są w praktyce za… boomerów (z gabinetu: Pani się nie obraża, ale pani jednak ma taką boomerską perspektywę). Na Zachodzie słowo boomer oznacza przedstawiciela pokolenia powojennego wyżu; u nas to praktycznie synonim „osoby dorosłej” – z dorosłą perspektywą. To ważny punkt odniesienia: są tematy, w których polskie Zetki postrzegają zbiorczo „zgredów” urodzonych między rokiem 1946 a… 1994 jako boomerów, tych od powiedzonka połączonego z żachnięciem: OK, boomer – odpowiednika niegdysiejszego Dobra, skończ. Cóż to za wspólny mianownik? Niejeden. Przyjrzyjmy się mentalności (czyli: mentalowi) najmłodszego pokolenia dorosłych.

O Zetkach bez marudzenia?

Jak ugryźć temat Zetek, żeby uniknąć tendencyjności? Z jednej strony narzekania na młodych, któremu odpór da druga strona: równie tendencyjnego przypodobania się im w tekstach, nomen omen, powstających na zlecenie wielkich koncernów. Raporty z przeróżnych badań, prezentowane w formie ugrzecznionych (tryb: przypodobać się, na przykład w tak zwanej „prasie kobiecej” czy tożsamościowej) lub rozpaczliwych (tryb: platformy workingowo-biznesowe) artykułów, trzeba umiejętnie czytać, żeby domyślić się, w jaki sposób zadawano ankietowanym pytania.

Ogólnie rzecz biorąc, internet preferuje opisywanie Zetek w rolach pracowniczych i nie da się ukryć, że to gospodarczo bardzo doniosła kwestia. A Zetki w pracy są trudne, niestałe, w ciągłym kryzysie decyzyjnym, nieprzywiązujące się ani do cudzych (pracodawcy, firmy, organizacji) celów, ani do… deklarowanych własnych. Na przykład odkąd Zetki studiują, zmiany kierunku najdalej w okolicach pierwszej sesji stały się szeroko rozpowszechnionym standardem. Trudno jednak twierdzić, że za specyficznym, zaskakującym starsze pokolenia zachowaniem w życiu zawodowym, nie stoją głębsze przyczyny, które muszą owocować również w życiu prywatnym.

Kasandra jednak swoje

Dla potrzeb niniejszego tekstu przepytałam moją przyjaciółkę, która z jednej strony jako pracodawca, z drugiej jako działaczka harcerska ma ciekawe spostrzeżenia na temat iGen. Z zachwytem zauważyłam później, że w innych słowach powtórzyła ona wnioski takich badaczy, jak Jean Twenge, autorka książki Pokolenia i nieświadomie sparafrazowała dane z badań.

Życie rodzinne odkładają na później. Poza work-balance superważne są dla nich stały rozwój i jakaś perspektywa w pracy… Ciągle się dokształcają, tylko to niczego nie zmienia – nie wprowadzają tego w życie. Trochę jakby samo działanie było ważniejsze niż osiągnięcie jakiegoś efektu i długotrwały sens. Ciągła przebudowa, ale bez architekta – napisała.

Hipokryzja jest hołdem, jaki występek oddaje cnocie – jak zauważył François de La Rochefoucauld. Gdy poprzednie pokolenia mówiły, że rodzina i praca mają najwyższy priorytet, prawdopodobnie dla niektórych były to czcze deklaracje. Zetki nie mają już takich dylematów (wypada, nie wypada), lecz walą prosto z mostu: rozwój osobisty, przyjaciele, czas wolny i pasje… W klasycznym (i niegłupim) ujęciu ta lista pełni funkcję wartości pomocniczych dla bazy: znalezienia towarzysza życia, założenia rodziny i podjęcia funkcji zawodowych. Tu zostały one wyniesione do rangi celu samego w sobie.

Praca jest dla życia, a nie życie dla pracy – czytamy często takie komentarze i mają one dowodzić, że work-life balance Zetki mają we krwi. Niestety, nie do końca. Często chodzi po prostu o niestawianie sobie twardych wyzwań; unikanie tego, co wiąże się z odpowiedzialnością, z której nie ma możliwości wykonania kroku wstecz; i w ogóle unikanie konfrontacji z rzeczywistością zamiast zajmowania się własnym wnętrzem, przeżyciami, nieukierunkowanymi fantazjami o rozwoju.

Zetka czuje się dobrze, gdy nie zamyka za sobą żadnych drzwi – ani zawodowych, ani prywatnych. Wiążące decyzje są dla niej przytłaczające: dlatego trudno jej zdecydować się na stały związek, nie mówiąc o małżeństwie sakramentalnym, czy na dzieci. To pokolenie ludzi miłych, tolerancyjnych, otwartych na różne opcje – ale lękowych, z deficytem zaufania do rzeczywistości i swojej roli w niej, a zatem depresyjnych. Nie z powodu wypalenia zawodowego czy rodzicielskiego, czyli przepracowania i nadmiaru odpowiedzialności (jak wielu milenialsów) i nie reaktywnie, z powodu traum. Zetki są we własnym odczuciu niesłychanie samotne – za co prawdopodobnie odpowiada przejście całego życia społecznego w zapośredniczenie przez social media. Badania pokazują, że w nikłym stopniu odczuwają przynależność społeczną. Nie mają swojego stada – a nawarstwiający się u nich mental sprawia, że może im być niezmiernie trudno założyć własne. Samotność w tłumie zawsze oznacza większą podatność na przekaz manipulatorów.

Nic na zawsze

Skoro każdy wybór musi się wiązać z drogą ucieczki, Zetki łatwo ulegają propagandzie czarnych marszów, tabletek „dzień po” jako must have, tęczowych tożsamości typu genderfluid czy otwartości na eksperymenty w życiu seksualnym (notabene zubożałym i prędzej wyobrażonym niż realnie realizowanym – mają problem nawet z nawiązaniem rozmowy).

Cytat za „Vogue”: Nie ma mowy o slut-shamingu czy jakiejkolwiek krytyce. Najważniejsze, żeby odnaleźć, poznać i zaspokajać swoje potrzeby – konsensualnie, nie naruszając własnych i cudzych granic (…) Zetki unikają etykietek, szukają własnych ścieżek w życiu i seksie, próbują (nieobce są im „etyczna niemonogamia”, poliamoria i BDSM). I faktycznie. Osobiście szacowałabym, że jest to też najbardziej nietrzeźwe pokolenie w historii Polski – głównie (oprócz dopaminowego „haju” związanego z nadużywaniem ekranu) z powodu konsumowania środków psychoaktywnych (zwłaszcza absolutnie znormalizowanej w nim marihuany), co pozostaje nienagłaśnianym aspektem relacyjnych zachowań iGen. Sądzę, że żadne pokolenie nie spędzało tak wielu godzin samotnie we własnych pokojach, spełniając godzinami swoje życzenia konsumpcyjne.

Chwaleni w mediach za otwartość, tolerancję, zdolność do przekraczania płciowych konwenansów, mają zwyczajnie dobrą wymówkę, żeby nie czuć się znów do niczego zobligowanymi. Niestety, rewersem tej nieznośnej lekkości bytu jest depresyjność, lękowość, problemy z tożsamością, poczucie bezsensu. Z całą pewnością żadne inne młode pokolenie nie potrzebowało w takim stopniu (albo po prostu nie konsumowało – kwestię potrzeby pozostawmy otwartą) leków psychotropowych. Oznacza to jeszcze jeden aspekt radzenia sobie – samodzielności, niezależności, poczucia pewności siebie i zaufania do własnej przyszłości – którego nie mogli doświadczyć. Umiejętność wychwytywania braku autentyczności i odporność na fake newsy i teorie spiskowe – przedstawiane jako zalety Zetek mogą oznaczać zwyczajną podatność na przekaz mainstreamowy i machanie przez duże koncerny odpowiednimi flagami virtuesignallingu.

Zetki mają też ciągłą potrzebę doświadczania czegoś nowego, zaskakującego. Przyzwyczajone do życia w realiach braku niedostatku, spodziewają się, że życie przyniesie więcej; że nie będzie nudno. W jakimś stopniu ciągle aktywna jest u nich dominanta zabawy (konieczna jako czynnik w życiu zdrowego dorosłego, ale nie w roli głównej). Pytanie, czy możemy stwierdzić, że domknęli swoje zadania rozwojowe z okresu dorastania – być może nie. Za dużo rzeczy walczyło o ich uwagę. Własny punkt widzenia i własny wewnętrzny świat są dla nich bazą – co mogłoby mieć zdrowy potencjał, gdyby nie oznaczało zamknięcia w ciasnych granicach osobistego komfortu.

Zetka jako małżonek i rodzic

Zetki będą miały tym większy problem z budowaniem rodziny, im bardziej ich osobista ścieżka rozwojowa pasuje do powyższego opisu. Dziś 46 procent z nich nie jest zainteresowane posiadaniem potomstwa, podobna liczba – stałym związkiem. Faktycznie więc nie możemy żywić jakiejś szczególnej nadziei w kwestii poprawy demografii i współczynników zawieranych małżeństw oraz spadku liczby rozwodów – bez zmiany mentalności. Zetki ze swoją trudnością w realizacji określonych, wiążących celów i niskimi umiejętnościami społeczno-emocjonalnymi (interpersonalnymi) takiej nadziei nie rokują. Każdy aspekt stabilnej tożsamości, realizowania długoterminowych zobowiązań, budowania relacji bardziej środkami realnymi niż wirtualnymi jest w tym kontekście niezmiernie cenny.

Powyższe cechy plus zachodząca od lat dekonstrukcja klasycznych pojęć, na przykład kategorii płciowych, połączona ze względnym wykształceniem w zakresie osobistego rozwoju sprawia, że Zetki przy swojej tolerancyjności będą niezmiernie wymagające wobec partnerów. Akceptacja, otwartość – owszem, ale nie jednocześnie z bliską relacją i wzajemnym zobowiązaniem. Troska – OK, ale wirtualna, ewentualnie jako aktywizm.

Ponieważ iGen nie lubią otwartych konfliktów, a jednocześnie mało kto spełnia wyśrubowane kryteria wystarczająco dobrego partnera (mam tu na myśli na przykład zakwestionowanie praktycznie każdej typowo męskiej cechy w kulturze masowej skierowanej do kobiet), pozostają samotne. Unikają bowiem konfrontacji – nie mają zaufania, że może ona być dobrem budującym jedność i pogłębiającym zrozumienie w parze. Brak im doświadczeń, które mogłyby o tym zaświadczyć. W praktyce oznaczać to będzie jeszcze więcej samotnego rodzicielstwa i jeszcze więcej unikania rodzinnych doświadczeń.

P.S. do Czytelnika z pokolenia Z

Nikt nie jest zdeterminowany przez jedną, pokoleniową charakterystykę: ale wyzwania mogą być wspólne dla całego pokolenia.

Kochana Zetko: jeśli oburza Cię mój tekst, w którym mimo deklaracji tendencyjnie i niesprawiedliwie opisuję Twoje pokolenie, wiedz, że nie jesteś jej najbardziej typowym przedstawicielem. Ba, możliwe, że jesteś nawet nadzieją dla iGen! Sięgasz po dość niszowe, konserwatywne i religijne, PAPIEROWE pismo – i czytasz w nim kilkustronicowe teksty? No, no… Jest nadzieja, że weźmiesz ze swojego pokolenia to, co najlepsze – unikając tych najgorszych tendencji.

Katarzyna Wozinska – psycholog i terapeutka, dyrektor ośrodka Słowo – Psychologia z duszą, żona, matka pięciorga dzieci, prowadzi edukację domową.

Zarządzaj zgodami plików cookie

Informujemy, że niniejsza strona internetowa wykorzystuje pliki „cookies”. Szczegółowe informacje na temat gromadzonych plików „cookies” znajdują się w Polityce prywatności. Użytkownik poprzez kliknięcie przycisku „Akceptuję” wyraża zgodę na przetwarzanie plików „cookies”. Użytkownik może zmienić opcje przetwarzania plików „cookies” poprzez kliknięcie przycisku „Ustawienia”, a następnie wybór plików „cookies”, na które wyraża zgodę. W przypadku klieknięcia przez użytkownika przycisku "Odmawiam" przetwarzaniu będą podlegać jedynie konieczne pliki "cookies".